Duathlon Ustka 10/45/5 Plan na „dychę” tj. 9,7 km był prosty od początku trzymać się wirtualnego do dzisiaj progu czyli 4:15. Pierwsze dwa weszły trochę za szybko <4:10 ale zupełnie tego nie odczułem….jednak dużo dają treningi wytrzymałościowe w tempach dużo szybszych niż startowe… Na trasie dwa mocne ale krótkie podbiegi nie robiły na mnie wrażenia... i tutaj raczej kłania się jesienno-zimowo-wczesnowiosenne bieganie krosa…. Od trzeciego kaema sytuacja się ustabilizowała i podczepiłem się gościa z którym lecieliśmy równym tempem bez żadnych przygód, jedyne co to przy wbieganiu na odcinek z mocnym czołowym wiatrem z premedytacją chowałem się za mojego „peacemakera”.
W T1 dość żwawa zmiana i zaczęło się odrabianie 3 minut straty do kumpla. Trasa lekko zmodyfikowana od poprzednich edycji zawodów ale szału z prędkościami nie było. Po pierwsze mega dużo zakrętów /rond w mieście + dużo kostki i odcinkami asfalt MTB… momentami wyglądało to jak kryterium uliczne. Po drugie pogoda…. Na dystansie długim czyli 45 km było 42 km… mieliśmy trzy pętle. Pod koniec drugiej nie czułem już dłoni …temperatura odczuwalna chyba z 5 stopni + mżawka… Średnia prędkości wyszła 34,3 km/h śr moc 210 Np. 218..więc w miarę równo.
T2 i tutaj obawiałem się skurczy, które przez ostatnie lata powodowały wręcz paraliż mojego biegania…. Dzisiaj zabrakło tego elementu.. jedynie co to przez pierwszy kilometr nogi mi po prostu musiały odmarznąć. Finalnie bieg Nr 2 okazał się klasycznym BNP…. Z kilometra na kilometr rozkręcałem się i tak weszło 4:45 - 4:42 – 4:32 – 4:26 – 4:11… ostatni kaem leciałem już do odcięcia bo na plecach pojawił się jakiś osobnik a nauczony doświadczeniem z poprzedniej edycji, gdzie na tej samej prostej wyprzedziło mnie dwóch panów z mojej kategorii i straciłem pudło…tutaj się to nie powtórzyło i wpadłem na metę na 6 miejscu open tuż za kumplem, którego finalnie doszedłem na rowerze ale w biegu mi odjechał…
Podsumowując pierwszy tegoroczny czelendż mogę śmiało napisać, że mój auto plan na szybsze bieganie zadziałał w 100%...Pierwsza dycha weszło po 4:17 z dużym zapasem i tutaj poprawiłem się od września o dokładnie 68 sekund…ale najważniejszy był bieg numer 2, gdzie wyszło tempo 4:30 i progres aż o 90 sekund…naprawdę jestem mega zadowolony….chyba jest nadzieja na szybsze bieganie w moim wykonaniu. Rowerowo ciężko określić dokładnie gdyż trasa była ciut inna ale zrobiłem to w tym roku o 1 k/h szybciej i ok 10 wat więcej…tyle wychodzi z liczb…a z odczuć wychodzi mi, że zdecydowanie jestem silniejszy niż w zeszłym roku. Finalnie pierwsza impreza sezonu bardzo udana plan zrealizowany w 110%... Zeszły sezon zakończyłem na podium a ten otwieram z II miejscem w kategorii... i tym razem było nas już więcej bo 42 osoby

a nie jak ostatnio 26 z Elitu ITU…znaczy się progres jest!!!!