Moje małe podsumowanie:
BIURO i PAKIET: Pakiet odbierałem w sobotę przedpołudniem więc wszystko udało się ogarnąć bez kolejki - mimo iż działały tylko dwa stanowiska. W pakiecie koszulka (całkiem fajna) i bidon. Poza tym same ulotki - aż się nie chce wierzyć, że w Szczecinie i okolicach nie ma ani jednej firmy, która chciałby by w tym zakresie współpracować z Organizatorem.
PŁYWANIE: Mi Garmin pokazał 1195m, nie wiem czy tyle było, ale patrząc po czasach czołówki to na pewno nie było 950m. Trochę to dziwne, bo ani nurt nie jest jakiś silny ani nie wiało, więc warunki wręcz idealne, żeby domierzyć pływanie. Jedyne wytłumaczenia jakie przychodzi mi do głowy to rozciągnięcie w czasie startu poszczególnych fal - unikniecie sytuacji, że najlepsi pływacy z pierwszej fali 1/4 będą kończyć na styk z rozpoczęciem pływania 1/2.
STREFA ZMIAN: Dość długa, ale zorganizowana poprawnie - wystarczająco dużo miejsca dla każdego.
ROWER: Biegu z rowerem nie było za dużo. Zaraz za belką nawrót przez tory tramwajowe, które do najrówniejszych nie należały, ale na szczęście to tylko jednorazowa przeprawa. Po kilkuset metrach wjazd na pętle (dla 1/4 były 2). Część pętli prowadziła bulwarem (około 800m) z czego połowa to bruk. Ponieważ nie jeżdżą tam na co dzień auta, bruk ma formę ładnie wizualnej, ale fatalnej do poruszania się po nim. Totalnie nierówne i wystające kostki. Ja osobiście jechałem nie więcej niż 15km/h bo najzwyczajniej szkoda mi było kół oraz bidonów. Rozumiem, że Organizator nie mógł/nie chciał wyłączyć całego skrzyżowania przy Moście Długim, ale zorganizowanie pętli rowerowej w takiej formie to porażka. Do tego punkt żywieniowy był usytuowany dosłownie 10 metrów przed wjazdem na fragment z kostką. Jak ktoś liczył, że złapie butelkę z wodą/izotonikiem i zostawi sobie w koszyku na bidon to po fragmencie z kostką mógł się mocno rozczarować. A, że punkt żywieniowy był jeden na całą pętlę to trzeba było kolejne 23km kręcić.
Pozostała część trasy to praktycznie idealny stan nawierzchni (dobre przetarcie przed Poznaniem - praktycznie płasko, lekkie wzniesienia, odsłonięty teren). Trochę szkoda, że jechaliśmy przy otwartym ruchu aut (wewnętrzny pas na 3 pasmowej drodze), ale nie przeszkadzało to tak bardzo. Również z tego powodu nawrót został przeniesiony około 400m dalej niż planowano. To dało, według moich wskazań, dystans dłuższy o 1,6km. Sam Organizator ustawił znak 45km na dobry kilometr przed końcem, więc zdawał sobie sprawę, że trasa będzie dłuższa.
BIEG: Jak udało się Organizatorowi zmieścić dwa takie podbiegi na jednej pętli to dla mnie zagadka

. Ogólnie trasa całkiem fajna (sporo zakrętów więc cały czas coś się działo). Miejscami dość wąsko, ale nie ma co specjalnie narzekać. Tam gdzie była kostka, było momentami nierówno, ale nie na tyle, żeby bardzo przeszkadzało to w biegu. Duży plus, że dwa podstawowe punkty zostały rozszerzone o dwa kolejne tylko z wodą. Na biegu było już całkowicie bezchmurnie i te dodatkowe punkty ratowały życie. Miał być też lód, ale chyba z powodu rannego zachmurzenia z niego zrezygnowano, bo go nie widziałem, a mógł się przydać. Jak byłem na drugiej pętli biegu to dodatkowo uruchomiono dwie kurtyny wodne.
ORGANIZACJA: Tutaj dwie duże uwagi na minus. Do tej pory startowałem w TriTour w Sierakowie oraz Poznaniu i do kwestii organizacji nie miałem najmniejszych zastrzeżeń. Tutaj muszę zwrócić uwagę na dwie sprawy:
1. Ochrona strefy zmian - sam wstawiałem rower w niedzielę chwilę po 6:00 rano. Poza mną było raptem kilka osób. Kilka z nich nie wyszło przy wejściu do strefy zmian, gdzie był ochroniarz oraz sędziowie, tylko po przeciwległym końcu, gdzie teoretycznie wszystko było zablokowane przez barierki, ale ktoś je tak ustawił, że było normalne wyjście. Byłem świadkiem jak ochroniarz rozmawiał z jednym z sędziów:
"K...a, dobrze, że nikt w nocy nie zaje...ł żadnego roweru bo siedziałem tu sam, a nie wiedziałem, że po drugiej strony są otwarte barierki i każdy mógł tam wejść, a ja miałem siedzieć tylko po tej stronie." Mam nadzieję, że na prawdę nie było kłopotów z kradzieżą, ale biorąc pod uwagę jakiej wartości sprzęt potrafi stać przez noc, to ręce opadają.
2. Strefa za metą - bardzo słaba organizacja. 10 metrów za metą strefa była otwarta dla każdego i to było fajne bo można się było spotkać z bliskimi. Niestety powodowało to komplikacje - na stanowisku z lodami można było również kupić lody jeśli było się widzem, więc kolejka była spora. Widziałem sytuację, że podszedł ledwo stojący na nogach chłopak który właśnie skończył zawody i poprosił o jakiegokolwiek loda bo potrzebuje coś zimnego, żeby się schłodzić. Pani obsługująca stanowisko powiedziała, że niestety nie może mu pomóc, ponieważ jest kolejka na około 10 osób i musi odstać w kolejce. Chłopak się prawie przewrócił, ale ktoś podsunął mu krzesło i jedna z Pań w kolejce powiedziała, że ona chętnie go wpuści przed siebie, żeby tylko dostał tego loda. Szkoda, że obsługa nie dostała informacji, że osoby kończące powinny być obsłużone według oddzielnej kolejki lub z pewnym priorytetem.
Dodatkowo za strefą zmian nie było żadnych napoi, był za to bar, więc każdy zmęczony po biegu podchodził do tego baru i prosił o wodę/sok lub jakikolwiek inny napój. Otrzymywał go wraz z informacją, że musi za niego zapłacić. Jak się okozało bar, który był tuż za metą nie obsługiwał strefy finishera, która była jakieś 100m dalej (piętro poniżej miejsca gdzie kończyło się zawody), ale nie była widoczna z samej mety. Widok wykończonych zawodników, którzy dostają napój wraz z rachunkiem był nieco smutny. W samej strefie standardowe "wyposażenie" na Tri Tour.