Przyznam, że z przerażeniem przeczytałem Twojego posta. Może się powtórzę, bo dużo osób to już napisało, ale taki plan dla amatora to dla mnie masochizm. Tu już nie miałbyś chyba żadnej przyjemności z tych treningów?
Żeby robić sensowny progres (stabilny) potrzebna jest regeneracja, a przy 40h tygodniowo nie ma na to żadnych szans.
Fajnie, że rowerem dojeżdżałbyś i wracałbyś z pracy, ale jaką miałbyś jakość tych treningów? Dla mnie byłoby to ubijanie monotonnych kilometrów na permanentnym zmęczeniu.
Widzę jednak, że zrezygnowałeś z IM w tym roku, to może i plan nieco odpuścisz
