Mój stosunek do treningu na trenażerze ewoluuje. Ze skrajnej niechęci - związanej z brakiem wentylacji, monotonią, której z powodu dyskomfortu termicznego nie potrafiłem zabić książką, audiobookiem i filmem - do delikatnej fascynacji obecnie - dzięki wspominanemu wyżej przez Marcina 3xradio trafiłem na treningi z thesufferfest.com - i życie z trenażerem stało się prawie przyjemne

Nie tyle za sprawa samych video, swoją drogą świetnie zmontowanych - ale całego systemu - zadaniowości, motywacji, komend audio - aż chce się kręcić. Widocznie należę do osób najlepiej pracujących pod nadzorem, choćby virtualnego trenera

Łyżka dziegciu. Trafiają do mnie argumenty o większej skuteczności treningu na trenażerze względem szosy, jeśli brać pod uwagę tę samą objętość czasową. Rozumiem treningi 90, 120 minut. Ale jak do diabła wysiedzieć 4, 5 i 6 godzin ? Może tylko ja mam z tym problem, ale muszę przyzwyczaić swoje ciało do siedzenia w siodle przez 6 godzin i tu już nie mają zastosowania żadne przeliczniki. 6 to 6.. aż tak trenażera jeszcze nie lubię, na szczęście jest mtb
