przez Motylop » 15-09-2013, 21:29
Zupełnie nie wyszły mi te zawody. Najpierw dostałem na starcie z buta w mordę i rozwalili mi wargę ale w sumie to detal. Jakoś nie mogłem odnaleźć się w tej w wodzie a kiedy w końcu złapałem jako-taki rytm to trzeba było obiegać ten cholerny balon i znowu zabawa zaczęła się od początku. Do tego od "balonu" praktycznie nie widziałem boi - cała moja nawigacja sprowadziła się do płynięcia za resztą która, nawiasem mówiąc, też dawała czadu niczym torpeda zygzakująca...
W strefie zmian minąłem swoje stanowisko - wcześniej upatrzyłem sobie, że jest ono pod jakimś tam znakiem.. a w praniu okazało się, że takich znaków jest więcej. Kiedy już w końcu odnalazłem swój rower to przypałętał się jakiś redaktor tv i próbował przeprowadzić ze mną wywiad. Wybrał, zaprawdę, świetny czas i miejsce, szczególnie, że z trudem łapałem oddech ;P
Na rowerze nawet całkiem żarło do końca drugiej pętli (udało mi się załapać do całkiem mocnej grupki) - tam na nawrocie wypiąłem się z bloków i nagle złapał mnie giga-skurcz łydki. Po chwili postoju udało się jakoś kontynuować zawody ale już do końca była to tylko walka o przetrwanie..
Aha.. na deser było jeszcze 10 km biegu. Oczywiście zdecydowałem się na bieg bez skarpet bo i po co zakładać syry na dyszkę. Tyle tylko, że jakieś 50% tej trasy to był piach - a piach + brak skarpetek = potężne obtarcia.
Ogólnie rzecz biorąc klęska niepowodzeń. Widocznie tak miało być. Efekt końcowy jest taki, że teraz ledwo chodzę (stopy obdarte do krwi) a zamiast po cichu planowanych 2:25 zrobiło się z tego 2:33:33 :((((
Co do samych zawodów:
Pływanie jak pływanie - woda nawet czysta, tyle że strasznie dużo zakrętów i małe boje (a wiele z nich pod słońce). Z tego co słyszałem od kibiców lider na pływaniu też miał spore problemy z nawigacją i nadłożył kawał drogi.
Rower - bardzo szybki asfalt i nawet dość płaski profil trasy. Żeby nie było różowo siedem denerwujących nawrotów na wąskiej drodze i 16 ostrych zakretów.
Bieganie - trasa biegowa zdecydowanie nie w moim guście - szczególnie paskudny odcinek za "Rohatyną" na którym łatwo było o skręcenie kostki. Wrednie kręta i ogólnie wolna.
Organizacja zdecydowanie na plus. Rewelacyjna konferansjerka - ciekawe czy prowadzący będzie w stanie wypowiedzieć jutro choć jedno słowo ;)))
10k-44:28 (2011); 21,1k-1:38:02 (Bytom 2013); 42,2k-3:43:11 (Poznań 2012); HIM-5:27:11 (Poznań 2013); IM-13:47:23 (Borówno 2012)
Per aspera ad astra