Sieraków 2019
Wielkie dzięki za nocleg u Kika81. Nie musiałem spać w aucie jak Willy z własnego wyboru. Ominął mnie też prysznic "homemade" by Willy.
Super spotkanie również z Karolem. Mieliśmy również w pokoju jednego kolegę na gapę co startował w sztafecie ale o tym później.
Jeszcze w sobotę zajarzyłem o co kaman Kikowi z tą zmianą stref i że super trafił. Nie było przypadku ja trafiłem ten sam numer co Krzysztof na połówce. Zdjęcie potwierdza.
Później zapanowało rozprężenie sytuacji - i to co się wydarzyło w Las Vegas zostaje w Las Sierakos ;-)
Start - ćwiara by Maciej z NT
Woda - tutaj już będę używał tego słowa nie pływanie czy swimm - bo nie wypada. Woda była rześka te określenie było najtrafniejsze gdyż nie zaparowały mi okularki ;-)
Startowałem wysoko z fali 15-20 i prawie bym to osiągnął ale "maruderzy" mnie blokowali. Tak czy siak zrobiłem rekorda w czasie startów w Siarakowie i nie ważne czy było za krótko gdzie była belka itd. Woda mega udana bo się nie zajechałem.
Rowerek - i tutaj niestety miałem presję otoczenia, zepsuć rower mi nie wypada, co powiem żonie, biednym dzieciom w domu. A jak jest presja to jest przedstartowa sraczka i była ;-) Na szczęście tylko w domku Kika i double Stoperan od Willego. Dla pewności nie jadłem śniadania i nic nie piłem na trasie. Poprawiłem się o prawie minutę co rok temu wg wyników a moja przelotowa i PR były lepsze z pierwszego kółka niż testy tydzień wcześniej.
Bieg - to nie jest tartan tylko cross - na płaskim 5:00 wyciągam na crossie nie mam nóg - wykręciłem 5:40 co można uznać za porażkę, wbiegając na metę złapały mnie skurcze w lewą łydkę.
Na potrzeby własne zrobiłem sobie analizę sierakowskich startów - myślałem że ma to odbicie w ilości i jakości treningów. Niestety pływalnie mnie nie zobaczą a bieganie ma przyszłość.
Filmik z roweru
https://www.youtube.com/watch?v=XG5BFX4TVZA&t=1932s